Tak mógł wyglądać jakiś strój ze średniowiecza :D
niedziela, 15 lipca 2012
Śr
ojawienie się chrześcijaństwa całkowicie odmieniło postrzeganie kobiety. Antyczny ideał piękna zamieniono w grzeszną powłokę, a zmysłowość zaczęto określać nieczystym pożądaniem. Według wczesnochrześcijańskich ascetów, z których całymi garściami czerpali wzory średniowieczni teologowie, kobieta jako sukcesorka mitycznej Ewy przejęła po niej całą mroczną spuściznę - w tym próżność. Jak udowadniał św. Hieronim, pragnienie dodania sobie uroku i urody sztucznymi środkami prowadzi w efekcie do grzechów lubieżności i zamiłowania do ziemskich marności. Inny chrześcijański klasyk Tertullian wymieniał cały katalog diabelskich pokus: peruki, tlenienie włosów, wybielanie skóry kremami. Niemiłe Bogu było też noszenie długich, wlokących się po ziemi trenów, bogatych futer oraz szerokich, przejętych z Bizancjum, powiewnych rękawów.
Przy takich poglądach trudno się dziwić, że we wczesnym średniowieczu stroje obojga płci - mężczyzn i kobiet - niewiele się od siebie różniły. Obie płcie nosiły takie same przepasane w talii szaty i długie włosy.
Wbrew teologom
Nawet najlepszy teolog nie wygra jednak z modą. Już pod koniec wczesnego średniowiecza strój stawał się bardziej dopasowany do figury. Kobieta idealna o wysmukłej sylwetce, białej skórze i takiż włosach, by nadążyć za modą, musiała nosić buty z długimi szpicami. Ale nie tylko. Zgrzebna spodnia koszula, czyli giezło, coraz ściślej przylegała do ciała - koszulę ściągano i związywano. Tak powstał gorset, który swoją ostateczną formę uzyskał w XV-w. Francji. Skromny len coraz częściej zastępował jedwab. Pojawiły się też śmiałe dekolty.
Te z dam, które chciały być najbardziej trendy, rozpruwały sobie suknię od pachy aż do bioder. Teolodzy taki strój nazywali "bramą piekieł".
Kobiety jednak coraz wyraźniej zaczynały mieć w nosie to, co nakazywały im wkładać specjalnie akty prawne pojawiające się już od czasów Karola Wielkiego. Nic dziwnego, że damska fantazja w dziedzinie mody nie uszła uwagi nawet najwyższych ojców Kościoła. Głos w tej sprawie zajmowały nawet sobory. Zwłaszcza wtedy, kiedy modne kroje sukien zaczęły przenikać do klasztorów.
Prawie tak jak dziś
Skąd to wszystko wiemy? Oprócz wszelkiego rodzaju przekazów pisanych i wielu źródeł ikonograficznych w poznawaniu dawnej mody coraz wydatniej pomaga nam archeologia. Czasami nawet niewielki kawałek materiału - na przykład przetykana złotem jedwabna wstążka z XIII w. czy pochodzący z tego samego okresu delikatny czepiec - może nam powiedzieć bardzo wiele o dawnych mieszkańcach średniowiecznych miast Polski.
- Wstążka i znaleziony w tym roku czepiec ze starego miasta w Elblągu to najbardziej spektakularne, ale niejedyne odkrywki luksusowych materiałów z tego terenu - mówi archeolog Mirosław Marcinkowski z Muzeum w Elblągu. - Niezwykle drogi jedwab odkryliśmy nawet pośród rzeczy należących do żony poławiacza jesiotrów. To oznacza, że Elbląg już kilkadziesiąt lat po otrzymaniu praw miejskich był bogatą osadą.
Mieszkanki Pomorza nie odbiegały po względem ubioru od swoich zachodnich koleżanek. - Na obowiązkowej spodniej koszuli układała się suknia z wieloma klinami, eksponująca kobiece wdzięki. Już wówczas niezmiernie ważna była kolorystyka - opowiada Ewa Kasarab, kostiumolog. - Codziennym kolorem była zieleń, kobiety chętnie nosiły też czerwień, pomarańcze i nasyconą żółć. Lubowały się również w tzw. gryzących się zestawieniach - łączyły np. wściekłą zieleń z bladym różem.
Jedną z ważniejszych ozdób średniowiecznej damy był pas, którym przewiązywano suknię. Wykańczano go ozdobnymi klamrami, sprzączkami i naszywkami z metalu. - W Polsce zdobienia wykonane były jednak z mniej szlachetnych materiałów. Złoto zastępowano mosiądzem, srebro zaś cyną. Na pasach wytłaczano motywy lub inskrypcje religijne - opowiada Ewa Trawicka z gdańskiego Muzeum Archeologicznego. - Podobnie było z broszami do spinania płaszcza lub koszul czy szpilami do mocowania welonów.
Do pasa dopinano: sakwę na pieniądze, woreczek na nóż, a także skórzane kaletki. Kaletki to torby z wieloma przegródkami, w których noszono różne drobiazgi. Te znalezione miesiąc temu na gdańskiej starówce wytwarzane były ze skóry i pięknie zdobione. Zdarzało się, że pokrywa ze zniszczonej kaletki była tak ceniona, że służyła później jako ozdobnik naszywany na kolejne przedmioty znajdujące się w domu.
Buty z second-handu
Najmniej znanym elementem średniowiecznej mody są buty. W ikonografii kobiety miały zawsze długie suknie całkowicie przykrywające stopy. Z wykopalisk archeologicznych wiadomo jednak, że nosiło się głównie buty skórzane, zarówno wysokie, wiązane na rzemyki lub zapinane na guziki. A także lekkie, przypominające klapki, z podeszwą z korka z obu stron obszytego skórą. Już w XIII w. Polki nosiły lekkie buty ze specjalnymi wywietrznikami przypominające dzisiejsze obuwie sportowe. Sporym wzięciem cieszyły się klasyczne holenderskie saboty.
- Ciekawe jest to, że jak wskazują nam buty z XV w., już wtedy mogły istnieć tzw. second-handy - opowiada Beata Ceynowa z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. - Buty robione były na zamówienie, noszone przez wiele lat, a później sprzedawane biedniejszym. Na potrzeby kolejnego właściciela mogły być nacinane wzdłuż lub w poprzek, by większa stopa dobrze w nich leżała. Były też tak zwane patynki, czyli specjalne nakładki doczepiane do miękkich butów. Wykonana z drewna, przypinana na różne sposoby podeszwa zaopatrzona była w solidne drewniane klocki i pozwalała przejść suchą stopą przez błotniste ulice ówczesnych miast.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu mało którego naukowca interesował szarobury kawałek skóry lub materiału wydobyty po kilkuset latach z archeologicznego wykopu. Dziś jest inaczej. Resztki ubrań traktowane są jako niezwykle atrakcyjne zjawiska. Pojawia się też coraz większa grupa naukowców zajmujących się ich badaniem. Wygląda na to, że za kilka lat do archeologii podwodnej, miejskiej i militarnej dołączy kolejna - archeologia mody.
Przy takich poglądach trudno się dziwić, że we wczesnym średniowieczu stroje obojga płci - mężczyzn i kobiet - niewiele się od siebie różniły. Obie płcie nosiły takie same przepasane w talii szaty i długie włosy.
Nawet najlepszy teolog nie wygra jednak z modą. Już pod koniec wczesnego średniowiecza strój stawał się bardziej dopasowany do figury. Kobieta idealna o wysmukłej sylwetce, białej skórze i takiż włosach, by nadążyć za modą, musiała nosić buty z długimi szpicami. Ale nie tylko. Zgrzebna spodnia koszula, czyli giezło, coraz ściślej przylegała do ciała - koszulę ściągano i związywano. Tak powstał gorset, który swoją ostateczną formę uzyskał w XV-w. Francji. Skromny len coraz częściej zastępował jedwab. Pojawiły się też śmiałe dekolty.
Te z dam, które chciały być najbardziej trendy, rozpruwały sobie suknię od pachy aż do bioder. Teolodzy taki strój nazywali "bramą piekieł".
Kobiety jednak coraz wyraźniej zaczynały mieć w nosie to, co nakazywały im wkładać specjalnie akty prawne pojawiające się już od czasów Karola Wielkiego. Nic dziwnego, że damska fantazja w dziedzinie mody nie uszła uwagi nawet najwyższych ojców Kościoła. Głos w tej sprawie zajmowały nawet sobory. Zwłaszcza wtedy, kiedy modne kroje sukien zaczęły przenikać do klasztorów.
Prawie tak jak dziś
Skąd to wszystko wiemy? Oprócz wszelkiego rodzaju przekazów pisanych i wielu źródeł ikonograficznych w poznawaniu dawnej mody coraz wydatniej pomaga nam archeologia. Czasami nawet niewielki kawałek materiału - na przykład przetykana złotem jedwabna wstążka z XIII w. czy pochodzący z tego samego okresu delikatny czepiec - może nam powiedzieć bardzo wiele o dawnych mieszkańcach średniowiecznych miast Polski.
- Wstążka i znaleziony w tym roku czepiec ze starego miasta w Elblągu to najbardziej spektakularne, ale niejedyne odkrywki luksusowych materiałów z tego terenu - mówi archeolog Mirosław Marcinkowski z Muzeum w Elblągu. - Niezwykle drogi jedwab odkryliśmy nawet pośród rzeczy należących do żony poławiacza jesiotrów. To oznacza, że Elbląg już kilkadziesiąt lat po otrzymaniu praw miejskich był bogatą osadą.
Mieszkanki Pomorza nie odbiegały po względem ubioru od swoich zachodnich koleżanek. - Na obowiązkowej spodniej koszuli układała się suknia z wieloma klinami, eksponująca kobiece wdzięki. Już wówczas niezmiernie ważna była kolorystyka - opowiada Ewa Kasarab, kostiumolog. - Codziennym kolorem była zieleń, kobiety chętnie nosiły też czerwień, pomarańcze i nasyconą żółć. Lubowały się również w tzw. gryzących się zestawieniach - łączyły np. wściekłą zieleń z bladym różem.
Jedną z ważniejszych ozdób średniowiecznej damy był pas, którym przewiązywano suknię. Wykańczano go ozdobnymi klamrami, sprzączkami i naszywkami z metalu. - W Polsce zdobienia wykonane były jednak z mniej szlachetnych materiałów. Złoto zastępowano mosiądzem, srebro zaś cyną. Na pasach wytłaczano motywy lub inskrypcje religijne - opowiada Ewa Trawicka z gdańskiego Muzeum Archeologicznego. - Podobnie było z broszami do spinania płaszcza lub koszul czy szpilami do mocowania welonów.
Do pasa dopinano: sakwę na pieniądze, woreczek na nóż, a także skórzane kaletki. Kaletki to torby z wieloma przegródkami, w których noszono różne drobiazgi. Te znalezione miesiąc temu na gdańskiej starówce wytwarzane były ze skóry i pięknie zdobione. Zdarzało się, że pokrywa ze zniszczonej kaletki była tak ceniona, że służyła później jako ozdobnik naszywany na kolejne przedmioty znajdujące się w domu.
Buty z second-handu
Najmniej znanym elementem średniowiecznej mody są buty. W ikonografii kobiety miały zawsze długie suknie całkowicie przykrywające stopy. Z wykopalisk archeologicznych wiadomo jednak, że nosiło się głównie buty skórzane, zarówno wysokie, wiązane na rzemyki lub zapinane na guziki. A także lekkie, przypominające klapki, z podeszwą z korka z obu stron obszytego skórą. Już w XIII w. Polki nosiły lekkie buty ze specjalnymi wywietrznikami przypominające dzisiejsze obuwie sportowe. Sporym wzięciem cieszyły się klasyczne holenderskie saboty.
- Ciekawe jest to, że jak wskazują nam buty z XV w., już wtedy mogły istnieć tzw. second-handy - opowiada Beata Ceynowa z Muzeum Archeologicznego w Gdańsku. - Buty robione były na zamówienie, noszone przez wiele lat, a później sprzedawane biedniejszym. Na potrzeby kolejnego właściciela mogły być nacinane wzdłuż lub w poprzek, by większa stopa dobrze w nich leżała. Były też tak zwane patynki, czyli specjalne nakładki doczepiane do miękkich butów. Wykonana z drewna, przypinana na różne sposoby podeszwa zaopatrzona była w solidne drewniane klocki i pozwalała przejść suchą stopą przez błotniste ulice ówczesnych miast.
Jeszcze kilkadziesiąt lat temu mało którego naukowca interesował szarobury kawałek skóry lub materiału wydobyty po kilkuset latach z archeologicznego wykopu. Dziś jest inaczej. Resztki ubrań traktowane są jako niezwykle atrakcyjne zjawiska. Pojawia się też coraz większa grupa naukowców zajmujących się ich badaniem. Wygląda na to, że za kilka lat do archeologii podwodnej, miejskiej i militarnej dołączy kolejna - archeologia mody.
Nadal o średniowieczu
Średniowiecze było bardzo długim, ale i ogromnie interesującym okresem. W kulturze i sztuce dominował Kościół, religia chrześcijańska w jej odmianie katolickiej. Niewykluczone, że gdyby żyjąca w tamtych wiekach kobieta jakimś cudem wpadła na krój sukienki mini czekał by ją za to los Galileusza (czyli palenie na stosie). Mecenat kościelny, który tak bardzo zaznaczał się we wszystkich dziedzinach średniowiecznego życia, był także obecny w modzie. Choć średniowieczna moda nie była nudna, to jednak, nie mogła z pewnością eksponować ani kobiecych krągłości, ani nawet męskiego umięśnionego ciała. Do dziś obecny jest w ubiorach pewien średniowieczny wynalazek. A mianowicie chodzi o guzik. Wcześniej arystokraci męczyli swoje sługi każąc im na przemian rozpruwać i zszywać fragmenty odzieży (na przykład rękawy). Moda średniowieczna była bardzo interesująca kolorystycznie. Ale to chyba temat na osobny całkiem spory artykuł. Nie będę tu zaczynał wątku, którego z braku miejsca nie zdołałbym ukończyć.
poniedziałek, 9 lipca 2012
Moda w średniowieczu
Z czystej fantazji i ciekawości Waszej opinii zakładam ten temat. Co sądzicie o modzie średniowiecznej? Czy jakieś jej elementy (biżuteria, materiały, kroje, fryzury itp) pasują do współczesności albo mogłyby inspirować współczesnych projektantów? Jako że znam się dobrze na modzie z XV wieku, szczególnie tej dla okresu bitwy pod Grunwaldem, podaję kilka faktów dla rozwiania stereotypowego myślenia:
Ideał urody kobiecej: najpiękniejsza kobieta to kobieta w ciąży! Krój i sposób noszenia ubrań miał podkreślać wysunięty brzuch i lekko przegięty do przodu kręgosłup - suknie przepasywano wysoko pod biustem aby poniżej pasa tworzyły efekt brzuszka Do tego bardzo modne było wysokie czoło - panie zaczesywały włosy do tyłu lub wręcz depilowały część włosów znad czoła. Do tego dochodzą najmodniejsze piersi - niezbyt duże, za to koniecznie krągłe i symetryczne. Dekolt nie jest niczym bezwstydnym - niektóre suknie były naprawdę głęboko wykrojone, za to odsłanianie nóg jest okrutnym bezeceństwem - suknia sięga do ziemi.
Ideał urody męskiej: facet powinien mieć trzy rzeczy by być ideałem w sensie fizycznym: a) szerokie, barczyste ramiona, b) wcięcie w talii i c) długie, smukłe nogi. Całość ma przypominać trójkąt osadzony na dwóch tyczkach . Tak jak u pań, stroje męskie mają uwypuklać pożądane cechy - średniowieczne spodnie, czyli nogawice, były dopasowane do nóg, kaftany watowane na piersi i ramionach by "dodać" noszącemu trochę ciała, za to dopasowane i wcięte w pasie. Do tego dwa typy fryzur, które uchodziły na najmodniejsze: a) włosy sięgające ramion, swobodnie spływające; b) fryzura en ecuelle (po francusku dosłownie "od miski"), czyli włosy przycięte równo na okrągło nad uchem, wszystko poniżej wygolone na zero.
Teraz słów kilka na temat samych ciuchów i biżuterii, dodatków itp. Na przełomie XIV i XV wieku ścierały się dwie tendencje w modzie - starsza, tradycyjna, lansująca ubiory ściśle dopasowane do ciała, z wąskimi rękawami, wcięte w talii, zapinane na dużą ilość guzików oraz młodsza, obecna szczególnie w kręgach bogatszych ludzi, stawiająca na ubrania szyte z dużej ilości tkaniny, obficie fałdowane, z wielkimi dekoracyjnymi rękawami, wysokimi kołnierzami itp. Ubrania najczęściej szyto z wełny - sukna, flauszu, samodziału (zależnie od zamożności), paleta barw równie bogata jak dzisiaj choć kolory miały o wiele większe znaczenie. Unikano żółtych ubrań, bo te były noszone przez Żydów i prostytutki. Czerń i mocna czerwień były kolorami drogimi do uzyskania, najpowszechniej noszono brązy, zielenie i szarości oraz różowy (panowie też!)
Poza wełną powszechnie używano lnu, głównie na bieliznę i podszewki (praktycznie wszystkie ubrania w średniowieczu miały podszewkę), od połowy XIV wieku upowszechnia się bawełna. Dla bogaczy (jak dzisiaj) dostępny był naturalny jedwab oraz jego różne pochodne - aksamit, brokat, złotogłów itp, nierzadko tkane w dekoracyjne wzory lub bogato haftowane.
Ubranie w średniowieczu zawsze było trzywarstwowe - kolejno bielizna/szata spodnia/szata wierzchnia. Bieliznę prano regularnie, szaty wierzchnie zazwyczaj jedynie wietrzono i trzepano z kurzu (nie mieli wtedy płynów do prania wełny ). Praktycznie zawsze noszono nakrycie głowy - kapelusz, czapkę, chustkę, czepek itp. - chodzenie bez nakrycia głowy było nieeleganckie, tak samo chodzenie bez paska.
Buty zawsze kończyły się w szpic, w ekstremalnych przypadkach noski były bardzo długie (ale właścicieli takich butów uważano za bufonów i pozerów).
Za symbol bogactwa i statusu uchodził rodzaj posiadanego futra - chłopi mieli baranie kożuchy, mieszczanie futra z lisów i wilków, szlachta bobry i kuny, najwięksi bogacze sobole, gronostaje i popielice.
Poza pierścieniami, naszyjnikami i ozdobnymi łańcuchami (jak dzisiaj u burmistrzów) do elementów biżuterii zaliczano ozdobne zapięcia przy płaszczach, kosztowne klamry i okucia przy paskach oraz ozdobnie wykonane guziki, nierzadko ze srebra lub złoconego mosiądzu.
Średniowieczne ubrania w ogóle nie miały kieszeni! Wszystkie podręczne drobiazgi noszono przy pasku w sakiewkach, trzosach i torebkach.
Praktycznie nie stosowano makijażu (w przeciwieństwie do starożytności i epok następujących po średniowieczu). Jedynym wyjątkiem były brwi - modne panie goliły lub depilowały brwi, by na ich miejscu namalować czernidłem cienką kreskę. Stosowano perfumy i pachnidła.
Tyle póki co. W następnym poście wrzucę kilka fotek średniowiecznych ubrań różnego typu.
Ideał urody kobiecej: najpiękniejsza kobieta to kobieta w ciąży! Krój i sposób noszenia ubrań miał podkreślać wysunięty brzuch i lekko przegięty do przodu kręgosłup - suknie przepasywano wysoko pod biustem aby poniżej pasa tworzyły efekt brzuszka Do tego bardzo modne było wysokie czoło - panie zaczesywały włosy do tyłu lub wręcz depilowały część włosów znad czoła. Do tego dochodzą najmodniejsze piersi - niezbyt duże, za to koniecznie krągłe i symetryczne. Dekolt nie jest niczym bezwstydnym - niektóre suknie były naprawdę głęboko wykrojone, za to odsłanianie nóg jest okrutnym bezeceństwem - suknia sięga do ziemi.
Ideał urody męskiej: facet powinien mieć trzy rzeczy by być ideałem w sensie fizycznym: a) szerokie, barczyste ramiona, b) wcięcie w talii i c) długie, smukłe nogi. Całość ma przypominać trójkąt osadzony na dwóch tyczkach . Tak jak u pań, stroje męskie mają uwypuklać pożądane cechy - średniowieczne spodnie, czyli nogawice, były dopasowane do nóg, kaftany watowane na piersi i ramionach by "dodać" noszącemu trochę ciała, za to dopasowane i wcięte w pasie. Do tego dwa typy fryzur, które uchodziły na najmodniejsze: a) włosy sięgające ramion, swobodnie spływające; b) fryzura en ecuelle (po francusku dosłownie "od miski"), czyli włosy przycięte równo na okrągło nad uchem, wszystko poniżej wygolone na zero.
Teraz słów kilka na temat samych ciuchów i biżuterii, dodatków itp. Na przełomie XIV i XV wieku ścierały się dwie tendencje w modzie - starsza, tradycyjna, lansująca ubiory ściśle dopasowane do ciała, z wąskimi rękawami, wcięte w talii, zapinane na dużą ilość guzików oraz młodsza, obecna szczególnie w kręgach bogatszych ludzi, stawiająca na ubrania szyte z dużej ilości tkaniny, obficie fałdowane, z wielkimi dekoracyjnymi rękawami, wysokimi kołnierzami itp. Ubrania najczęściej szyto z wełny - sukna, flauszu, samodziału (zależnie od zamożności), paleta barw równie bogata jak dzisiaj choć kolory miały o wiele większe znaczenie. Unikano żółtych ubrań, bo te były noszone przez Żydów i prostytutki. Czerń i mocna czerwień były kolorami drogimi do uzyskania, najpowszechniej noszono brązy, zielenie i szarości oraz różowy (panowie też!)
Poza wełną powszechnie używano lnu, głównie na bieliznę i podszewki (praktycznie wszystkie ubrania w średniowieczu miały podszewkę), od połowy XIV wieku upowszechnia się bawełna. Dla bogaczy (jak dzisiaj) dostępny był naturalny jedwab oraz jego różne pochodne - aksamit, brokat, złotogłów itp, nierzadko tkane w dekoracyjne wzory lub bogato haftowane.
Ubranie w średniowieczu zawsze było trzywarstwowe - kolejno bielizna/szata spodnia/szata wierzchnia. Bieliznę prano regularnie, szaty wierzchnie zazwyczaj jedynie wietrzono i trzepano z kurzu (nie mieli wtedy płynów do prania wełny ). Praktycznie zawsze noszono nakrycie głowy - kapelusz, czapkę, chustkę, czepek itp. - chodzenie bez nakrycia głowy było nieeleganckie, tak samo chodzenie bez paska.
Buty zawsze kończyły się w szpic, w ekstremalnych przypadkach noski były bardzo długie (ale właścicieli takich butów uważano za bufonów i pozerów).
Za symbol bogactwa i statusu uchodził rodzaj posiadanego futra - chłopi mieli baranie kożuchy, mieszczanie futra z lisów i wilków, szlachta bobry i kuny, najwięksi bogacze sobole, gronostaje i popielice.
Poza pierścieniami, naszyjnikami i ozdobnymi łańcuchami (jak dzisiaj u burmistrzów) do elementów biżuterii zaliczano ozdobne zapięcia przy płaszczach, kosztowne klamry i okucia przy paskach oraz ozdobnie wykonane guziki, nierzadko ze srebra lub złoconego mosiądzu.
Średniowieczne ubrania w ogóle nie miały kieszeni! Wszystkie podręczne drobiazgi noszono przy pasku w sakiewkach, trzosach i torebkach.
Praktycznie nie stosowano makijażu (w przeciwieństwie do starożytności i epok następujących po średniowieczu). Jedynym wyjątkiem były brwi - modne panie goliły lub depilowały brwi, by na ich miejscu namalować czernidłem cienką kreskę. Stosowano perfumy i pachnidła.
Tyle póki co. W następnym poście wrzucę kilka fotek średniowiecznych ubrań różnego typu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)